Skała przeciw funduszowi
Zbigniew Wąsik (z prawej) nie jest zadowolony z decyzji RM. Natomiast Anna Atanaziewicz i Piotr Wilk zgadzają się z nią. FOT. EWA TYRPA
FINANSE. Rada Miejska w Skale to kolejny samorząd w powiecie krakowskim przeciwny wprowadzaniu funduszu sołeckiego.
Nowa ustawa o funduszu sołeckim umożliwia gminom staranie się o dofinansowanie w wysokości 10, 20 lub 30 procent wydanych przez wioski pieniędzy. Fundusz obliczany jest na podstawie różnych wskaźników, m.in. liczby mieszkańców. Wysokość dotacji zależy od zamożności gminy, ale żeby ją uzyskać, należy spełnić wiele kryteriów.
Obecnie wsie w skalskiej gminie do swojej dyspozycji mają prawie 373 tys. zł. Wysokość dla każdej miejscowości obliczana jest z wpływu z podatku. Gdyby wprowadzono fundusz - do podziału byłoby niecałe 275 tys. zł. Radni mieliby możliwość zwiększenia go, ale dotacja z budżetu państwa obliczana byłaby od tej kwoty. Za przyszły rok gminy otrzymałyby pieniądze dopiero w 2011 r. Według burmistrza Roberta Jakubka, mimo że nowy fundusz nakłada większe obowiązki na służby finansowe, to warto go uchwalić, bo do budżetu wpłyną dodatkowe pieniądze. Jednak radził, aby nie był on w wioskach rozdrabniany na wiele zadań, lecz najwyżej dwa, trzy.
Odmienne zdanie mieli radni. Zygmunt Dercz mówił, że to zebrania wiejskie decydują o liczbie zadań. - Mamy wypracowany system, a drobne zadania są potrzebne. Nie mamy gwarancji zwrotu i nie wiemy - w jakiej wysokości nastąpiłby - uważa Tadeusz Grudnik, radny i sołtys Cianowic, które otrzymałyby niecałe 30 tys. zł, a w br. dysponują kwotą o ponad 8 tys. zł wyższą. Wprowadzenie nowych zasad nie opłaciłoby się też Rzeplinowi. - Teraz mamy ponad 24 tys. zł, a dostalibyśmy około 14,5 tys. zł - stwierdził Sylwester Pieszczek, radny i sołtys tej wioski. Także straciłoby na nich miasto Skała. - Różnica jest bardzo duża, bo w tym roku dysponujemy 126 tys. zł, a otrzymalibyśmy około 83 tys. zł - powiedział Piotr Wilk, przewodniczący Rady Mieszkańców Skały. Fundusz również nie byłby korzystny dla Szczodrkowic. Sołtys Anna Atanaziewicz wyliczyła, że różnica wyniosłaby prawie 8 tys. zł. Radny Tadeusz Durłak zaproponował, aby w tym roku wstrzymać się z uchwalaniem funduszu, tym bardziej że obecny system jest korzystny dla wsi, gdyż tegoroczny odpis z podatku jest wysoki. Zdaniem Wacława Starczyńskiego ograniczenie liczby zadań pozbawia mieszkańców ich kompetencji i może okazać się, że "chytry dwa razy traci", bo przy dużym nakładzie pracy gmina może nie dostać zwrotu, a obecny system nie jest tak rygorystyczny.
- Musimy brać pod uwagę, że w ustawie są duże obwarowania i scedowane obowiązki na sołtysów i rady sołeckie, ponieważ ludzie nie angażują się w prace na rzecz swoich miejscowości - stwierdziła Jolanta Penkala. Edward Olesiński, przewodniczący Rady Miejskiej, uważa, że należy pobudzić aktywność społeczną, ale sam nie jest przekonany, czy właśnie nowy fundusz miałby na to wpływ. Radni nie zgodzili się na wprowadzenie go 12 głosami sprzeciwu, przy trzech wstrzymujących się. Z takiego stanowiska rady nie jest zadowolony Zbigniew Wąsik, sołtys Maszyc. - Dla małych wiosek taki fundusz byłby opłacalny, bo dostalibyśmy prawie dwa razy więcej pieniędzy, niż otrzymujemy z odpisu - stwierdził. Maszyce obecnie dysponują kwotą 6,7 tys. zł, a po wprowadzeniu nowych zasad miałyby prawie 11,3 tys. zł.
Ewa Tyrpa
Czytając Dziennik Polski dowiesz się więcej o swojej małej Ojczyźnie, małopolsce, Polsce i Świecie.
Dodaj komentarz