Linia energy 172
Kraków sierpień 2006
Linia energy 172
energy sama się rodzi
cierpliwie ---
- - -
ludzie wsiadają do miejskiego autobusu 172
który przycumował do krawężnika ulicy
mężczyzna płci przeciwnej bóg Energy
który nie rozumie dlaczego ktoś kocha irlandzką muzykę
malinowo wsiadł jak wiatr w swym wózku inwalidzkim
przeczesał dłonią włosy podziwiania
młodości i starości i dziecięctwa i zwierząt i paczek
i siatek rąk i ramion wystrzelonych w kosmos nieopodal
niklowanych poręczy…
sąsiad sąsiadowi podkrada czytaniem kolumny gazety
w trzeszczącym przylepieniem ludzi autobusie
by dowiedzieć się że dla
pewnego księdza w japoni czas kiedy kwitną wiśnie
jest okropny bo jest alergikiem
w zaduchu upału zasłabłe kobiety tracą energię
na wypatrywanie pieprzności faceta
emocjami tańczącego brzucha
subtelnością tatuażu na lędźwiach
istna kompresja seksu
i co w niej robi samotność geniusz ludzkości
w wyobraźni karmi króliki suchym chlebem miejskości
strasznie niepoważny pomarańczowy czterolatek
wierci przestrzeń balonem „kiss me” jak jasną zielenią
niebieskiej kobiety troska ogniskuje spojrzenie siwizny i malinowego ufnego uśmiechu
( tymczasem toczą się różne kategorie rozmów
o malinowości świata)
--- linia energy 172 motoryką swych kół miesza Kraków
zlepia domy klei reklamy
jak całokształt jak obłość …
zgodnie z regulaminem prawa autobusu
wywieszonym za plecami kierowcy
wchodzi Energy-Ona płci przeciwnej uwielbienie
jak westchnienie
prawie wszyscy wpuścili w krzyk muzykę dookoła siebie
oni spojrzeli sobie w oczy
dziewczyna która kocha labę
jej czarne okulary które odbijają słoneczność
po molach pacyfików
jej filtry czujące śmiałość opalania
woodstock i spacer po trotuarach bazarów
--- autobus wkleił oczy w asfalt drogi i słuchanie
przed sauną duszy i ciała
w gorącym malinowym deszczu potu
przyjmuje ją na kolana
na trawie bez wiagry w nadziei
studenckie zero w kieszeni
lecz w myślach śpią
całują się
wyrzucili z oczu free -jazz hip-hop
a może bethowenowski song wrzucony
na parapet organów
Andrzej Paluszkiewicz