• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Kronika miasta i gminy Skała

Prywatna Kronika miasta i gminy Skała

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 01 02 03 04 05

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Warto wiedzieć
    • http://www.gimskala.net/
    • O Zbigniewie Święchu
    • Rozkład jazdy MBM Bus
  • Warto zerknąc
    • Centrum Kultury w Skale
    • Informator turystyczny Ojcowa
    • Mapa Ojcowa- gogle
    • O powstaniu na naszej ziemi
    • Pieśni legionowe
  • Zajrzyj przed wycieczką
    • Dom Jana Pawła II
    • Ojcowski Park Narodowy
    • Orkiestry dęte
    • Park miniatur
    • Zamek w Pieskowej Skale
  • Zajrzyj-ciekawe
    • Cyganka
    • Cyganka (1980) LIVE
    • Dziennik Polski
    • Ewa Demarczxyk
    • Ewa Demarczyk
    • Karuzela
    • Nakręć się miłością
    • Pałac w Minodze
    • PIWNICA POD BARANAMI
    • Pudel net
    • Skrzypek
    • Studio filmowe
    • Witamy w Pcimiu
    • Zima w Pcimiu

Archiwum

  • Luty 2010
  • Sierpień 2009
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009

Najnowsze wpisy, strona 55


< 1 2 ... 54 55 56 57 58 ... 74 75 >

DZIEJE JANGROTA DO KOŃCA XVIII W ŚWIETLE...

Zabytkowa chałupa drewniana we wsi Jangrot

DZIEJE JANGROTA DO KOŃCA XVIII W ŚWIETLE OPRACOWAŃ I ŹRÓDEŁ ARCHIWALNYCH.


    Krakowskie Archiwum Kurii Metropolitalnej posiada w swoim zasobie Księgi wizytacji biskupich. W parafii Jangrot należącej do dekanatu skalskiego, w latach 1598 - 1783 przeprowadzono, które z wyjątkiem ostatniej napisane są w języku łacińskim. Tu poświęcę nieco miejsca wizytacji z 1783 r. (sygn. AV. 55) gdyż ta, więcej niż poprzednie, zawiera interesujących informacji o wyglądzie i stanie poprzedniego kościoła oraz wyposażeniu wnętrza.
Protokół wizytacji notuje jeszcze inwentarz sprzętów naczynia i szaty liturgiczne, a z inwentarza plebańskiego: narzędzia rolnicze i zwierzęta (...krów 4, wołów 4, koni 2).
Jest też zapis o prowadzonych w parafii księgach metrykalnych „...chrztów poczynionych od 1622 r. ,ślubów od 1762 r. , pogrzebów od 1737 r.”. Zacytuję kilka zdań z wizytacji :
„ Jangrot, wieś w województwie i powiecie krakowskim od Krakowa 4 mile odległa, ...ma kościół drewniany długości 24  szerokości łokci 12, bez wiadomości od kogo i kiedy stawiany w Roku 1515 konsekrowany, zewnątrz gontem obity złym od północy i gankami w około obwiedziony, mający wejść dwoie, od zachodu i południa z Kruchtami dwiema porządnemi...”.
„...Wiązanie nieco nadpsute, dach dobry, nad którym kopułka z sygnaturką, ołtarze (...) trzy. Ołtarz wielki, dwa poboczne z gradusami drewnianemi...”.
„Ambona zła stara (...), a chór z Pozytywem o głosach sześciu, miechach dwóch, (...), Chrzcielnica kamienna z pokryciem miedzianym” - zapewne ta sama co w obecnym kościele?„...Dzwonnica dobra nowo pobita Dzwonów w niej trzy. Kościół ten ma odpusty na WW. SS.(Wszystkich Świętych), S. Annę i Poświęcenia kościoła w niedziele pierwsza po S. Franciszku” .Parafia „zamyka  w sobie Wsi trzy Jangrot Michałówka i Trzycież o ćwierć mili Długopole Folwark...”. Wiernych było ...Dusz religii Rzymskiey 1323 w ogólności, a do wielkanocney w roku 1783 było 1029 spowiedzi, Roku zaś 1782 Chrztów 64, Ślubów 10, pogrzebów 23, innego obrządku nie masz, Kollator (i) Dziedzic Jangrota J. O. Xiąże Biskup Krakowski”.
W związku z przejęciem dóbr biskupów krakowskich na rzecz Skarbu Rzeczpospolitej w dniu 10 X 1789 r. przeprowadzono lustrację klucza jangrockiego. Wynikiem jej jest liczący 144 strony rękopis obecnie znajdujący się w zespole ASK w Archiwum Głównego Akt Dawnych w Warszawie. Lustracja dóbr niegdyś biskupstwa krakowskiego i folwarku promnickiego ...z 1789 r. i posiada sygnaturę archiwalną ASK-58.
Na początku naszego wieku z rękopisu korzystał I.T. Baranowski, który opracował dwa fragmenty i zamieścił je w pracy Materiały do dziejów wsi polskiej, Warszawa 1909.
Opisany w lustracji budynek dworski był „...z Drzewa rzniętego 1674r.postawiony, gontami pobity”. Kościół drewniany miał „...ściany powyginane, gontami ab extra obite, Dach gontowy” a cały „...Kościół znacznej reparacyi potrzebuie”.
Lustracja zawiera opisy: zabudowań dworskich, dochodów, zbiorów jak również porusza szereg spraw związanych z gospodarką folwarczną klucza. Są też tabele z nazwiskami poddanych w poszczególnych wsiach, podany stan ich posiadania (role), oraz powinności - obciążenia na rzecz dworu.
Wymiar pańszczyzny był różny dla poszczególnych grup mieszkańców wsi. Przykładowo: rolnicy na ćwierciach łanów odrabiali więcej pańszczyzny niż chałupnicy czy zagrodnicy.
Warto zacytować z lustracji fragment mówiących o niektórych powinnościach pańszczyźnianych, którym przed dwoma wiekami podlegali rolnicy na ćwierciach łanów.
„Poddani wszystkich Wsiów Klucza tego z każdey Ćwierci Roli Prętów Trzy, kwart zaś dwanaście w sobie maiący robić powinni całorocznie w każdy Tydzień swoim naczyniem y Sprzężaiem parą wołów lub koni, Dzień Bydlny Ieden, albo Pieszych dwa, do czego Dwór rozkaże, gdy zaś w ciężkiey Roli przypadnie Robota orania lub wywożenia Nawozów y kiedy do tego potrzeba winni po parze bydła maiący y tak gdy czworgiem Bydła lub na wozie będą dzień cały dwóch ludzi przy wozie lub pługu wysyłaiąc, Dni dwa Bydlne potrącić im należy”
Jeszcze inne powinności to: dziesięcina, stróża nocna, (stróżowanie), szarwark, daniny w naturze - owies sepowy i leśny (za używanie lasów pańskich). Z wsi Chełmu i Michałówki płacono meszne, dwór wnosił na rzecz skarbu podatki publiczne : podymne, i subsidium charitativum.
Z kart lustracji możemy dowiedzieć się o sposobie, a przede wszystkim o wielkości produkcji piwa i wódki w  browarze i gorzelni w Jangrocie. W jednym tylko 1786 r. w karczmach tego klucza wypito 150 beczek piwa i 2214 garnców wódki (ok.8346 l.), zaś w roku następnym, tylko w Jangrocie (austeria, dom szynków) wypito 61 beczek piwa i 896 garnców wódki. Wytwarzane trunki szynkowane były w 11 karczmach, znajdujących się we wszystkich wsiach klucza. Trzy karczmy w tym czasie wzmiankują Materiały do słownika historyczno-geograficznego w dobie Sejmu Czteroletniego. Mimo tak znacznej konsumpcji trunków, ówczesny posesor klucza Kownacki, postuluje jeszcze by w miejscu „...Nademłynie zwanym przy dwóch młynach”, gdzie „...idzie Gościniec z Krakowa do Wielkopolski, austeryi postawienie dla powiększenia (...) z Traktu Propinacyi iest  potrzebne”. Propinacja przynosiła zyski i rozpijanie chłopów, odnotowano też straty, gdy „...Karczma Czyściec zwana, na Trakcie krakowskim(...) stoiąca in Augusto w tym Roku (1789) spaliła się”.
Kolejna lustracja klucza jangrockiego z dn.18 V 1793 r. (sygn.ASK-92) będąca kontynuacją poprzedniej ma tylko 10 stron i znajduje się również w AGAD w Warszawie.
Ponownie powraca sprawa złego stanu kościoła, który był „...dawnością wieków słaby i zwątlony, iak w ścianach tak i samym dachu...” a „...podczas burzy i wichrów zagrażał niebezpieczeństwem...”.W protokole lustracji odnotowano zmianę posesora klucza, którym został kasztelan zawichojski Józef Sołtyk. W wyniku  licytacji przeprowadzonej w Warszawie dn.18 VI 1790 r., otrzymał kontrakt na 6 lat za kwotę 18 250 złp.. Również „...wysiewy Ozime i Jare na Krescencyę 1790 r. w Folwarkach Klucza Jangrockiego od W. Kownackiego (...) odebrane, a J. W. Sołtykowi oddane...” zostały. Cytatowi z powyższej lustracji przeczy informacja zawarta w pracy prof. Tadeusza Mencla pt. Galicja Zachodnia 1795-1809, w której jako posesor od 1790 r. wymieniony jest Ignacy (Wyssgota) Zakrzewski - prezydent Warszawy.
Przebieg wydarzeń, jaki miał miejsce w okolicy Jangrota i Skały w czasie powstania 1794 r., możemy poznać z pracy prof. Stanisława Herbsta pt. Z dziejów wojskowych powstania kościuszkowskiego 1794 roku. Autor korzystając również z prac autorów pruskich, takich jak: Favrat, Knoll, v. Treskow, przedstawia zachowanie się Prusaków i działania wojska powstańczego, w tej części ówczesnego województwa krakowskiego. Niektóre szczegóły o przebiegu powstania zamieszcza mgr P. Trzcionka w niedawno wydanej monografii pt. Skała-zarys dziejów miasta.
Po zajęciu Krakowa w dniach 15 i 16 VI 1794 r., nastąpiła okupacja pruska trwająca do początków 1796 r. - z tego okresu nie zachowały się źródła archiwalne. W rezultacie „targów rozbiorowych”, i po ustąpieniu Prusaków z Krakowskiego teren ten przypadł Austrii i wszedł w skład nowej prowincji tzw. Galicji Zachodniej. Okupacja austriacka trwała do 1809 r. Z wcześniej wymienionej pracy prof. T. Mencla mamy pewne informacje odnoszące się do Jangrota z tego okresu.
Nowy okupant przystąpił do gospodarczej eksploatacji kraju, w dawnych dobrach skarbowych zostały utworzone „urzędy gospodarcze”, jeden z takich urzędów mieścił się w dworze jangrockim (Verwaltungsamt zu Jangrod). W 1797 r. przeprowadzono inkamerację dawnych dóbr biskupstwa krakowskiego - Jangrot zabranych I. Zakrzewskiemu za udział w powstaniu. Administrator dóbr skarbowych J. Mielnitzky już w 1797 r. Przedstawił plan zagospodarowania dóbr Jangrot i Sucha, lecz Komisja Urządzająca uznała je za nie dopracowane. W październiku tegoż roku, w bezpośrednim zarządzie znajdowały się w okręgu olkuskim dobra : Jangrot , Jaworzno i Ojców. Na początku XIX w. w niektórych dobrach skarbowych w cyrkule krakowskim ( Jangrot, Lipowiec, Rabsztyn) zaczęto sadzić sosnę na lotnych piaskach. Z obliczeń austriackich wiemy, że w siedmiu wsiach dóbr Jangrot mieszkało 647 rodzin - razem 2668 mieszkańców. Całkowita powierzchnia dóbr wynosiła 2512 mórg dolnoaustriackich, na tę powierzchnię składały się :
                lasy    - 1638
                pola    -   834
                ogrody    -       5  - ( w w/w morgach).
Z 1809 r. pochodzi wzmianka o istniejącej szkole, utrzymującej się z funduszu zapisanego przez biskupa krakowskiego ks. Macieja Pelikiewicza (testament z dn. 24 III 1802 r.). Pozostała po okresie Galicji Zachodniej znaczna spuścizna aktowa trafiła do zasobów archiwalnych polskich i zagranicznych (Lwów, Wiedeń). Archiwalia z tego okresu znajdujące się w Warszawie uległy zniszczeniu w 1944 r., ocalały tylko zabrane do Wiednia, w których tylko nieliczne dotyczą dóbr Jangrot.

Eugeniusz Żaba


Jastrzębie Zdrój

Jangrot – wieś w Polsce położona w województwie małopolskim, w powiecie olkuskim, w gminie Trzyciąż.

Do 1954 roku siedziba gminy Jangrot. W latach 1975-1998 miejscowość administracyjnie należała do województwa krakowskiego.

Jangrot to dawna własność biskupów krakowskich i pierwotnie nosiła nazwę Biskupice. Biskup krakowski Jan Grot ok. 1340 r. zmienił ja na miasto i nadał swoje nazwisko. Jak wynika z kronik kościelnych, wieś została założona po zniesieniu praw miejskich przed 1440 r. Ten sam biskup Jan Grot wybudował około 1355 we wsi kościół z drewna modrzewiowego, na którego miejscu zbudowano potem w 1519 kolejny drewniany kościół, a w XIX w. obecny murowany. Wypisy z 1522 r. podają, że różnie wówczas pisano nazwę wsi – Jangrod, Jangroth, Janigrot.

Kroniki, podania i przekazy ludzi starszych mówią, że od czasu uwłaszczenia chłopów wieś była w rękach dworu i krakowskiej kurii. Po powstaniu styczniowym prawdopodobnie wiele się zmieniło. Z posiadłości dużego dworu liczącego ok. 40 ha pozostało tylko 18 ha, gdyż resztę rozdano chłopom po wydzieleniu działki pod szkołę, na której obecnie ona stoi. Pierwsza szkoła we wsi znajdowała się w czworakach udostępnionych przez dworskiego rządcę. Nauczanie wówczas było płatne i nauka trwała 4 zimy. Po 1900 r. mogło umieć czytać i pisać ok. 50 osób – pozostali byli analfabetami. Proboszcz był administratorem dóbr kurii. Miejscowa ludność odrabiała pańszczyznę. Szkoła murowana powstała ok. 1910 r., którą w latach późniejszych przebudowano. W 1905 r. powstał murowany budynek, w którym mieściła się gminna rada. Do gminy Jangrot należało wtedy 23 wsie. Ochotnicza straż pożarna została założona w 1933 r. przez wójta gminy. Do 1935 r. nie było w Jangrocie murowanych budynków.

Teren Jangrota jest mocno pofalowany i pagórkowaty o wysokościach 400-450 m n.p.m. Na Małym Końcu na podwórku gospodarza Lucjana Pokwapa bije źródełko dające początek rzecze Dłubni. Jangrot jest typową ulicówką. Do Jangrota należy również Kolonia Cieplice, kolonia pod Michałówką, Kolonia Plebańska i Kresy. W pobliżu Jangrota znajduje się Park Krajobrazowy z rezerwatem "Michałowiec", w którym szczególnej ochronie podlega obuwik pospolity.

Zabytki

Kościół parafialny pw. Świętego Jana Chrzciciela, jednonawowy. Zbudowany z cegły w 1822 - 1824 r. przez krakowskiego architekta Jana Beka, w stylu neobizantyjskim, nakładem ks. Jana Pawła Woronicza. W środku 5 ołtarzy (w tym główny z 1892 - 1893). W jednym z bocznych ołtarzy obraz gotycki św. Rodzina (XVI w.). Dwa inne ołtarze boczne mają obrazy, których autorem jest Michał Stachowicz. W kościele znajduje się także krucyfiks gotycki z drugiej połowy XIV w. Organy wykonane w 18871557. przez firmę Józef Szymański z Warszawy. Obok świątyni wolno stojąca murowana dzwonnica równowiekowa kościołowi z dzwonem z 1557. Wg wikipedii
20 czerwca 2009   Dodaj komentarz

Dramat Arcybiskupa Zygmunta Szczęsnego...

Dramat Arcybiskupa Zygmunta                         Szczęsnego  Felińskiego
       
       


        Słowa te odnoszę do postaci niezwykłej, o losach dramatycznych i powikłanych, gorącego patrioty, uważanego bezpodstawnie w pewnym okresie życia za zdrajcę, obrońcę legalizmu, który jednak dwadzieścia lat życia spędził na wygnaniu pod surowym policyjnym nadzorem; powstańca wielkopolskiego, który dla sprawy narodowej nie wahał się poświęcić całego majątku; początkowo przeciwnika wszelkich spisków, nie lękający się głosić swych przekonań wbrew wszystkiemu i wszystkich. Świętobliwy kapłan, płodny dramatopisarz i poeta. Przede wszystkim słowa te odnoszę do człowieka, którego splot dziejowych okoliczności postawił na niezwykle eksponowanym stanowisku w najbardziej kluczowym momencie naszych porozbiorowych dziejów, gdy wśród gorących sporów, polemik, oskarżeń i potępień decydowała się sprawa zasadnicza - bić się czy nie bić? I chociaż poniósł klęskę polityczną i osobistą, mimo iż nie podzielał politycznych przekonań powstańców styczniowych, mimo iż zdawał sobie sprawę z daremności zbrojnego zrywu, stanął po stronie walczących i świadomie przyjął na siebie los wygnańca i potępieńca. Wreszcie słowa te odnoszę do człowieka, gdzie wydarzenia dziejowe obróciły w gruzy te dzieła, które z takim trudem i uporem idąc na liczne kompromisy i narażając się na wiele zarzutów tworzył w kościele warszawskim wierząc, że ważniejsze są one niż polityczne wypadki. Przede wszystkim słowa te odnoszę do Męża Bożego nauką i cnotą znamienitego, wiernego syna Ojczyzny i Kościoła, jałmużnika i dobroczyńcę ludzi w potrzebie, mączennika za wiarę i Ojczyznę.
            Zygmunt Szczęsny Feliński urodził się w dniu 01.11.1822 r., na Wołyniu, był synem Gerarda i Ewy z Wendorfów,    znanej literatki i zesłanki na Sybir. Był zatem wychowywany jak sam pisał w bezcennych Pamietnikach w najpiękniejszych tradycjach narodowych. Jego szczęśliwe dzieciństwo zostało nagle przerwane śmiercią ojca, a w niedługim czasie matka Ewa za udział w spisku Konarskiego została wywieziona do Berezowa na Syberii. Rodzeństwo Zygmunta rosproszyło się wśród obcych. On zaś sam jako 16 - letni chłopiec znalazł się w majątku opiekuna w Sokołówce na Podolu. Zygmunt był synowcem zanego dramatopisarza Alojzego autora pierwotnej wersji hymnu "Boże coś Polskę", hymnu który miał się stać głównym punktem sporu między arcybiskupem, a patriotycznie nastawionym społeczeństwem. Rozbicie gniazda rodzinnego pozostawiło niezatarte ślady w umyśle i secu Zygmunta. Dzięki pomocy opiekuna Zygmunt studiował na wydziale matematycznym uniwersytetu w Moskwie, a następnie wyjechał do Paryża, gdzie nawiązał serdeczne kontakty z czołowymi przedstawicielami Wielkiej Emigracji, a to: Słowackim, Zamoyskim, Czartoryskim i Mickiewiczem. W gronie jego przyjaciół mówiono o nim - " świętobliwy młodzieniec" , "czysta i zacna dusza". Na wieść o wybuchu źle przygotowanego w 1848 r. Powstania Poznańskiego, Feliński pospieszył wraz z innymi do kraju. Jako 26 - letni młodzieniec mimo braku wiedzy wojskowej, awansowany był na porucznika, brał udział w kilku potyczkach, pisał i rozwoził agitacyjne odezwy. W powstaniu tym stracił wszystkie swe pieniądze i po jego upadku o proszonym chlebie powracał z Poznania na piechotę do Paryża. Owe źle przygotowane i fatalnie dowodzone przez Mirosławskiego powstanie, głęboko uświadomiło Zygmuntowi daremność i bezsensowność tego rodzaju zrywów, slużących interesom obcych, grającą karta polską. I stąd też tak bezkompromisowo wrogi stosunek zajął Feliński do przygotowujących zbrojne powstanie w Królestwie Ruchu. Po przybyciu do Paryża w dniu 03.04.1849 r. na jego rękach zmarł Juliusz Słowacki. Feliński rozczarowany do świata i złamany osobistymi przejściami został kapłanem; wyróżniał się wielką pobożnością, ogromną wiedzą, a jako profesor Akademii Duchownej w Petersburgu zabłysnął wśród alumnów jako doskonały teoretyk, kaznodzieja i wychowawca. Ale o tym wszystkim nie wiedziano w Królestwie. Nie wiedziano także ,że nowy arcypasterz przed wyjazdem do kraju stanowczo odrzucił narzuconych mu przez cara Aleksandra II, z którym odbył długą rozmowę, kapitułę. Wbrew carowi zapowiedział przeprowadzenie rekoncyljacji w dwóch sprofanowanych przez wojska carskie podczas patriotycznych nabożeństw, świątyniach warszawskich Świętego Jana i Bernardynów. Takie postawienie tej sprawy przez nominata doprowadziło Aleksandra II do wściekłości, który twierdził, że profanacji w ogóle nie było. Dla ogółu w Królestwie Feliński był jedynie dygnitarzem, niepożądanym profesorzyną z Petersburga wobec czego nikt w Warszawie i Częstochowie go nie witał.
        W dniu 16 października 1861 roku wszyscy proboszczowie i przełożeni zakonów w Warszawie otrzymali pismo podpisane przez księdza Siekluckiego i Cieślewskiego o zamknięciu wszystkich kościołów w Warszawie. 14 października 1861 roku wprowadzono stan wojenny w Warszawie podobnie jak Wojciech Jaruzelski w dniu 13 grudnia 1981 r., kiedy to wprowadzono stan wojenny, a wojny nie było. Zamknięcie kościołów przyniosło najbardziej wyrazistą nieznaną dotychczas w Polsce i w dziejach chrześcijańskiej Europy manifestacjom. Manifestacja była tym ostrzejsza, iż na znak solidarności, także Żydzi zamknięli synagogę, a ewangelicy swój zbór. W kołach rządowych Warszawy i Petersburga zapanowała konsternacja, w Europie i Watykanie oburzenie i żal. Główny sprawca najścia na kościoły gen. Gerstenzweig popełnił samobójstwo, namiestnik hrabia Lambert złożył dymisję. Wielopolski po ostrym sporze z gen. Suchozanetem wezwany został do Petersburga. Władza carska, zagubiona i nie potrafiąca znaleźć wyjścia z tej sytuacji miotała się od jednej krańcowości do drugiej. Ksiądz kanonik Antoni Białobrzeski, odpowiedzialny za zamknięcie kościołów skazany został na śmierć, po czym w skutek interwencji Europy i Papieża wyrok zamieniony został na rok więzienia w twierdzy. Stary, schorowany kapłan Białobrzeski załamał się w śledztwie i podpisał wiernopoddańcze oświadczenie, które władze tryumfalnie ogłosiły w gazetach. Nikt w wiarygodność jego nie wierzył, a z chwilą ogłoszenia stanu wojennego, gwałtownie rozkwitła prasa tajna i zorganizowała się konspiracja. Cała prasa europejska, zwłaszcza francuska, z którą Petersburg od jakiegoś czasu poszukiwał zbliżenia, ukazywała krzywdy wyrządzone przez cara niewolonym Polakom. Utrudnione zostały niełatwe negocjacje Petersburga ze Stolicą Apostolską. W tej sytuacji i kanwie tych zdarzeń najlepszym dla władz rozwiązaniem było mianowanie nowego arcybiskupa w Warszawie, który doprowadzić mógł do otwarcia kościołów, a co za tym idzie rozwikłania zawężonej sytuacji. Było to novum w dotychczasowej praktyce władz carskich, które skądinąt widziały w religii rzymsko - katolickiej najgroźniejszą przeszkodę w rusyfikacji Polaków, starały się dotychczas osłabiać znaczenie Kościoła, m.in. zwlekając możliwie jak najdłużej z obsadzaniem opróżnionych diecezji. W tym czasie z siedmiu pozostałych diecezji Królestwa, aż trzy nadal były nie obsadzone przez biskupów. Pozostawał trudny problem kandydata. Zgodnie zaś z zawartym w 1848 roku konkordatem, kandydatów na stanowisko biskupów ordynariuszy przedstawiały władze carskie, a zatwierdzała Stolica Apostolska. Taka też była praktyka komunistów oraz zaborców austriacko - pruskich. Papież Pius IX dobrze znał sytuację Kościoła w Polsce. Dane te przekazywali mu na bieżąco Zmartwychwstańcy. Tenże papież, którego ogłosił błogosławionym Jan Paweł II, kategorycznie odmówił potępienia ruchu rewolucyjnego w Polsce oraz odrzucał wszelkie propozycje obsadzenia biuskupstw przez kandydatów miernych w rodzaju księdza ks. Zwolińskiego proboszcza z Pragi, który jako jedyny w Kościele warszawskim, swej świątyni nie zamknął, a znany był powszechnie z pobierania łapówek w konsystorzu. Rządowi carskiemu wydawał się najodpowiedniejszym ksiądz Feliński, osoba z zewnątrz. Osobę księdza Felińskiego podsunął carowi ks. Konstanty Łubieński. Dodajmy, że był to człowiek skoligacony z najlepszymi domami w Petersburgu, całkowicie oddany interesom imperium. Był on spowiednikiem księdza Felińskiego, wspólnie próbowali założyć zgromadzenie zakonne duchownych. Z obowiązku kronikarskiego dodajmy, że Konstanty Łubieński / 19.02.1825 - 16.06.1869 r. / był biskupem sejneńskim. Studiował w Kielcach i Warszawie a święcenia przyjął w 1849 r . Był zdecydowanym przeciwnikiem powstańczego ruchu narodowego i ugodowy wobec rządu rosyjskiego. Konsekrowany na biskupa w Janowie Podlaskim  w dniu 22.12.1863r. Mimo swej uległości i ugodowości wobec caratu zmarł w drodze, wywieziony w głąb Rosji za odmowę wysłania delegata do rządowego Kolegium Rzymsko - Katolickiego w Petersburgu.
            Ksiądz Feliński nie miał ukończonych jeszcze 40 lat i poza profesurą w Akademii Duchownej pełnił jedynie skromną funkcję wikarego w jednym z kościołów w Petersburgu. Święcenia kapłańskie przyjął w 1855 r., w Petersburgu po uprzednio odbytych studiach w Moskwie, Paryżu, Żytomierzu i Petersburgu. Był profesorem i ojcem duchownym Akademii Duchownej w Petersburgu oraz założył zgromadzenie sióstr Rodziny Maryi. W tempie wręcz ekspresowym z pominięciem wymaganego prawem kanonicznym procesu informacyjnego w dniu 06.01.1862 r., na specjalnie zwołanym konsystorze przez Papieża Piusa IX ksiądz Feliński został prekonizowany na arcybiskupa warszawskiego, w siedem dni później do Petersburga docierają bulla i paliusz, a 26 stycznia 1862 roku odbyła się konsekracja. Fakt tak niezwykłego wyniesienia był zaskoczeniem dla samego Felińskiego, znanego z prostoty, skromności, życzliwości i nieubiegającego się o żadne zyskowne czy prestiżowe stanowiska. Nie mniejszym zaskoczeniem ów wybór był dla wzburzonej opinii publicznej Warszawy, gdzie o nowym arcybiskupie wiedziano niewiele, a krakowski "Czas" przyjął od początku wrogą postawę wobec Felińskiego. Inni zaś zazdrościli awansu i twierdzili, że wielu spośród biskupów było godniejszych do piastowania tego stanowiska. Feliński nie zajmował się polityką i o sytuacji w Królestwie miał informację skromną, a nawet mylną. Był zwolennikiem teorii krakowskiej szkoły historycznej, która za przyczynę upadku Polski przyjmowała własne winy i błędy narodu oraz odrzucała skazane na klęskę zrywy przeciw zaborcom. Optowała natomiast za oczyszczenie się narodu z grzechów i wad, które doprowadzą do odrodzenia Ojczyzny. Wspomniany ksiądz Łubieński, któremu Feliński w tym czasie bezgranicznie ufał, nadużył jego zaufanie w głośnej aferze z pierwszym listem pasterskim. Otóż przed wyjazdem z Petersburga i po rozmowach z carem Aleksandrem II - Feliński naszkicował list pasterski do wiernych, w którym w ostrych słowach potępiał spiski i patriotyczne manifestacje przy jednoczesnym wyrażeniu uznania dla dobrej woli władz. Projekt tego listu pokazał księdzu Łubieńskiemu, a ten przetłumaczył go i przedłożył carowi, a także posłał do Paryża. Gdy jednak następnego dnia po przybyciu do Warszawy nowy arcybiskup Feliński pokazał projekt tego listu najwyższemu ówczesnemu autorytetowi moralnemu w kraju Andrzejowi Zamoyskiemu, ten wręcz za głowę się złapał i wskazał Felińskiemu na brak rozeznania sytuacji oraz błędną ich ocenę. Byłoby to bowiem ciosem dla wszystkich polskich partiotów. W tej sytuacji Feliński zmienił list i przedłożył go do ocenzurowania władzy. Tymczasem list ukazał się w poprzednim brzmieniu w paryskim "Le Monde". Sprawiło to, że car zażądał ogłoszenia w kraju pierwotnej wersji dokumentu w zamian za ustępstwa. Po licznych wymianach depesz między Warszawą i Petersburgiem władze zaakceptowały drugą wersję listu. Zapewne ta pierwsza goszka lekcja sprawiła, że arcybiskup Feliński już nigdy nie ogłosił kolejnego listu pasterskiego. W swych bowiem Pamiętnikach pisał on, że jego dewizją było, aby stać jak najdalej od polityki, z nikim się nie wiązać, postępować wyłącznie w zgodzie ze swym sumieniem i zachowywać równy dystans i równą szczerość w stosunkach zarówno z "ulicą", jak i z rządem carskim. Był to program zbyt piękny aby mógł być zrealizowany w sytuacji zarządzonego stanu oblężenia i gnębienia narodu. W tej napiętej sytuacji każdy krok, każdy gest arcybiskupa niezależnie od jego intencji nabiegał, bo musiał nabierać znaczenia politycznego. Ponadto władze carskie czyniły wszystko, aby zohydzić arcybiskupa narodowi i maksymalnie go skompromitować w oczach społeczeństwa i tym silniej, jak im się zdawało przywiązać do sfer rządowych, uczynić zeń marionetkę. Tymczasem ukazały się konspiracyjne kompromitujące pisemka i ulotki nazywające arcybiskupa kreaturą rządową. O próbach skompromitowania arcybiskupa świadczyła nieustanna asysta policji, a nawet kozaków, wszędzie tam gdzie się zjawiał, nadmiernie wychwalające go artykuły w prasie rządowej; podkreślanie, że pieniądze na wyprawę arcybiskupią otrzymał od samego Aleksandra II. Także ostentacyjne wizyty dygnitaży carskich w pałacu arcybiskupim i konieczne rewizyty arcybiskupa były źle widziane przez społeczeństwo, które widziało w tym zdradę narodową, budziły protesty i oburzenia. Zarzucano Felińskiemu prorosyjskość i pełnienie zaszczytnego stanowiska z nadania carskiego.
        Tymczasem w dniu 16.02.1862 roku poprzez Częstochowę przybył do Warszawy i objął rządy Feliński. W ten oto sposób rozpoczęło się owe słynne 521 dni rządów arcybiskupa Felińskiego. Mimo tych wszystkich przeszkód Feliński od początku dał do zrozumienia, że nie chce być arcybiskupem malowanym. Swój zaś program wyłożył w pierwszym kazaniu, które wygłosił z okazji rekoncylacji katedry warszawskiej. Mówił szczerze o swym przywiązaniu do polskości i o patriotyźmie. Mówił także cyt: "kiedy dziś wymagają od nas jedynie zaniechania niektórych śpiewów nie należących z liturgii kościelnej, w zamian zaś obiecują nieocenione dla narodu korzyści, to czyż sama miłość Ojczyzny nie nakazuje złożenia ofiary z tych bezowocnych już dziś manifestacji ? Powiecie może, że rząd nas oszuka i nie dotrzyma przyrzeczeń ? Co do mnie ufam w słowa monarchy i wam podąbnąż ufność doradzam". Słowa te wzburzyły słuchaczy, którzy byli świadkami od pięciu miesięcy gnębienia narodu, niezliczonych zsyłek na Sybir, osadzania ludzi niewinnych w więzieniach, okaleczeń ludzi i morderstw, wysyłania młodych ludzi na długoletnią przymusową służbę wojskową,  konfiskaty majątków i ostrą cenzurę. Na kończące kazanie słowa arcybiskupa "kto mi ufa i przyrzeka pójść za moją radą niech uklęknie", nieznaczna tylko ilość osób uklękła, a większość opuściła kościół. Był to prawdziwy cios dla arcybiskupa Felińskiego, którego wcześniej zlekceważyli Paulini na Jasnej Górze oraz księża podczas ingresu. Na arcybiskupa posypały się paszkwile w prasie konspiracyjnej. Podrzucono arcybiskupowi kolportowany w całym Królestwie manifest "Słowo narodu Polskiego do księdza Szczęsnego Zygmunta Felińskiego". Ów manifest był mieszaniną próśb i pogróżek, partiotycznego patosu i ostrych ataków. Ów manifest niestety nie zmienił stanowiska arcybiskupa, ale zdawał sobie on sprawę z nadużyć władz carskich. Dał temu wyraz w ostrym liście skierowanym do ministra spraw zagranicznych w Petersburgu księcia Gorczakowa, gdzie szczerze opisał nadużycia stanu wojennego, prosząc o położenie im kresu. Odpowiedź choć uprzejma była wykrętna przerzucająca całość winy na naród polski, a nie władze carskie. Arcybiskup przekonał się, że ta droga do niczego nie prowadzi. Władze chcąc osłabić pozycję Felińskiego aresztowały drukarza, który odbijał manifest "Słowo do arcybiskupa". W sposób emocjonalny wywołało to falę niechęci do arcybiskupa. Zorganizowano olbrzymią manifestację przeciwko niemu. W dniu 8 kwietnia 1862 roku arcybiskup odmówił odprawienia nabożeństwa za wcześniej pomordowanych na placu Zamkowym. Toteż gdy w dwa dni później przybył do katedry i stanął na ambonie, aby głosić naukę rekolekcyjną, przytłaczająca większość wiernych opuściła kościół. W tym czasie policja rozpoczęła aresztowanie, wobec czego zirytowana autorka książki kucharskiej Ćwierczakiewiczowa, publicznie przeklęła arcybiskupa jako zdrajcę, z drugiej zaś strony jego nie zmordowana praca organizacyjno - duszpasterska przysparzała mu zwolenników. Porządkował On bowiem i dyscyplinował pracę organizacyjno - kadrową i duszpasterską w Archidiecezji Warszawskiej. W tym czasie na ulicach Warszawy pokazały się damy z przypiętymi fioletowymi kokardami, do wciąż obowiązujących czarnych sukni a nawet całymi fioletowymi strojami. Były to osoby popierające arcybiskupa i publicznie manifestujące przywiazanie do Niego. Zagożali zaś przeciwnicy arcybiskupa nazywali owe panie " żonami arcybiskupa Felińskiego " i publicznie wyśmiewali. Dodajmy, że szczególnie bolało księdza arcybiskupa pismo księdza Karola Mikoszewskiego, który zarzucał arcybiskupowi zdradę narodu skoro nakazał otwarcie Kościołów bez uznania przez cara Aleksandra II krzywd narodu. Słowa te złożone w dniu ingresu stały się mocny zgrzytem lecz ich treść Feliński przemilczał.
            Tymczasem rozpoczął się masowy udział Warszawiaków i Królewiaków w nabożeństwach majowych; rosjanie uznali to za przejaw antyrządowych manifestacji, wobec czego wpadali do kościołów, bili wiernych i ich aresztowali. Zakazywali śpiewania pieśni  "Serdeczna Matko ", jako, że melodia kojarzyła się im z polską "Marsylianką", hymnem "Boże coś Polskę". Do gwałtownych starć z policją doszło 03 maja po nabożeństwie w Katedrze, kiedy to aresztowano 16 - letnią dziewczynę i ją zamordowano. Arcybiskup Feliński na wieść o tej tragedii natychmiast powrócił z prowincji do Warszawy i w sposób ostry zażądał od policji zwolnienia wszystkich aresztowanych i zagroził, iż jeśli najścia na Kościoły nie ustaną, sam to opisze i wyśle do zagranicznej prasy. W kilka godzin po tym fakcie władze dały do zrozumienia, że są gotowe wstrzymać represje na tydzień czasu o ile arcybiskup skłoni naród do zaprzestania śpiewów wspomnianych pieśni w kościołach. Rzecz prosta władze nie dotrzymały umowy, a ów kompromis miał jedynie osłabić pozycję Felińskiego wobec narodu. Wówczas na perswazję Felińskiego wystąpił ostro ksiądz Mikoszewski, wikariusz kościoła Św. Anny, jeden z najczynniejszych współpracowników ruchu,  redaktor  "Głosu Kapłana Polskiego", podziemnego pisma szczególnie ostro atakującego arcybiskupa. Arcybiskup wysłuchał przemówienia Mikoszewskiego i w sposób stanowczy przypomniał mu, że to on w swoim kościele nie zawahał się zabronić śpiewać pieśni patriotycznych. Słysząc to księża przyznali rację arcybiskupowi i obiecali powstrzymać wiernych od śpiewów zakazanych pieśni. Tak oto przez okres 50 - ciu lat, aż do grudnia 1914 r., czyli wyjścia rosjan z Warszawy i Krolestwa, zaprzestano śpiewać w kościołach polskich - hymnu "Boże coś Polskę" i pieśni " Serdeczna Matko ". Na kompromis między ulicą, a Arcybiskupem było już za

późno i to nie z jego winy. Doszło do dramatycznej rozmowy Wielkiego Księcia Konstantego z Andrzejem Zamoyskim. Postanowiono raz jeszcze wystąpić z kolejnym adresem do cara Aleksandra II przedstawiającym całość żądań i postulatów polskich. Dla władz carskich słowo ugoda oznaczało bezwarunkową kapitulację. Doszło do deportacji Andrzeja Zamoyskiego z kraju. Po zamachach na Wielkiego Księcia Konstantego i Aleksandra Wielopolskiego władze carskie zaostrzyły represje i wykonały wyrok śmierci na Jaroszyńskiego, Rylla i Żońcy. Po wyjeździe Zamoyskiego jego stronnictwo skurczyło się. Na niespotykaną skalę rozwinęły się konspiracyjne struktury kościelne i rewolucyjne. Doszło do tego, że wikary rozkazywał proboszczowi. W tej sytuacji arcybiskup Feliński zwołał na dzień 15 stycznia 1863 r., do Warszawy zjazd  duchowieństwa swej archidiecezji. Zjazd odbył się 15 stycznia, a więc w dzień po ogłoszeniu Branki w Warszawie, gdy decyzja o wybuchu walki już zapadła. Feliński odczytał encyklikę Papieża Leona XIII potępiającą spiski i konspiracje, ale zamiast sięgać do kar wolał zwrócić się do sumień. W nocy 22 stycznia 1863 r., wybuchło Powstanie Styczniowe, w którym wzięło udział wielu księży. Naczelnikami województw było trzech księży, a powiatów aż dziesięciu księży, każdy zaś oddział partyzancki miał swego kapelana. Kościół polski poparł powstanie i stanął ramię w ramię z walczącym narodem. Arcybiskup Feliński wobec ogłoszenia w dniu 06 marca 1863 r., przez władze okulnika zezwalające chłopom na wyłapywanie powstańców, co oznaczało groźbę wybuchu wojny domowej, zrezygnował z członkostwa w Radzie Stanu. Wielki Książę wezwał do cofnięcia dymisji przez arcybiskupa. Feliński wysłał głośny list do cara w którym pisał cyt. "Polska nie zadowoli się autonomią administracyjną, potrzebuje ona życia politycznego. Jest to jedyne rozwiązanie zdolne powstrzymać rozlew krwi i położyć stałe trwałego uspokojenia podwaliny. Czas nagli każdy dzień stracony pogłębia przepaść dzielącą tron od narodu". List ów wywołał burzę w kraju i w Europie. Dymisja z Rady Stanu została przyjęta, drogi caratu i arcybskupa ostatecznie rozeszły się. Car postanowił siłą zdławić powstanie w sytuacji gdy okazało się, że Europa nie jest gotowa zbrojnie wesprzeć Polskę. Europa jedynie protestowała w drodze dyplomatycznej, a tuż nad Wisłą lała się krew. Okazało się więc, że w ostateczności Feliński stanął z narodem, o czym powiadomił cara przed objęciem godności arcybiskupiej.  Władze nasiliły represje wobec Arcybiskupa i Kościoła warszawskiego. Za prowadzoną procesję w dni krzyżowe Arcybiskup otrzymał areszt domowy. W tym czasie Feliński złożył ostry protest w związku z wykonaniem publicznego wyroku na kapelanie jednego w powstańczych oddziałów, kapucynie Agrypinie Konarskim. W dniu zaś 12 czerwca 1863 roku, gdy jeszcze ciało ojca Agrypina wisiało na szubienicy, szef kancelarii wielkiego księcia Julian Tęgoborski wręczył metropolicie Felińskiemu rozkaz natychmiastowego wyjazdu do Petersburga, celem wytłumaczenia się przed monarchą. W pociągu okazało się, że arcybiskupowi towarzyszy adiutant i dwóch agentów. Feliński zrozumiał, że został więźniem stanu. Tymczasem w Petersburgu car nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji co do Felińskiego, gdyż liczył, że on się załamie i wróci do Warszawy jako marionetka. Formalnie przedstawiono Felińskiemu cztery zarzuty, z których miał się wytłumaczyć, a to: dlaczego korespondował drogą tajną z papieżem, mimo iż prawo tego zabraniało; dlaczego nazajutrz po jego dymisji z rady stanu wiedziano już o tym w Paryżu; czym wytłumaczy druk listu do cesarza w paryskim "Journal de Debats"; wreszcie co skłoniło go do wejścia na drogę jawnej opozycji wobec rządu. Przesłuchiwał go sekretarz stanu Płatonow, który odpowiedzi arcybiskupa zamieścił na piśmie. W świetle relacji arcybiskupa zawartych w swych Pamiętnikach wynika, że Arcybiskup w całości winą za stan w Polsce obciążył carat, zaś przyznał, że Polsce należy się niepodległość, a los Polski jest w ręku Boga i jeśli godzina przez Opatrzność dla wyzwolenia Polski wybije, opór cara w niczym nie przeszkodzi niepodległości Polski. 20 lutego 1862 roku "Strażnica" miała wątpliwości co do postawy Arcybiskupa, a tymczasem stał się on słupem milowym i znakiem sprzeciwu, osobą godną podziwu i szacunku. Car nie pozwolił powrócić Felińskiemu do Warszawy i zesłał go do Jarosławia nad Wołgą. Być może ochroniło Arcybiskupa przed Sybirem jego zdecydowane stanowisko i godna podziwu postawa, a także lęk cara przed opinią światową. Przez 20 lat Feliński był więźniem carskim. Kontrolowano jego korespondencję, decydowano z kim ma się spotkać, a także szykanowano. Podczas pobytu w Jarosławiu przybywali do Niego po poradę duchową katolicy i prawosławni, którzy wielbili iczcili świętobliwego polskiego biskupa. Samo zaś wygnanie ku zdumieniu władz carskich przyjął i znosił arcybiskup z wielka godnością. Odmówił rezygnacji z arcybiskupstwa warszawskiego. W dniu 9 lipca 1863 roku jego zastępca w Warszawie biskup nominat Rzewuski, ogłosił w całej archidiecezji warszawskiej żałobę kościelną. Podobnie uczynili ordynariusze pozostałych diecezji metropolii. W Polsce jak długa i szeroka na znak solidaryzmu zamilkły dzwony i dźwięk organów. Jedynie niegdysiejszy przyjaciel Felińskiego biskup sejneński Łubieński zakaz ten złamał i on też z ręki Bożej w drodze na Sybir zakończył życie. Dla władz carskich żałoba kościelna była kolejnym przejawem buntowniczego ducha Polaków. Zaczęto zmuszać arcybiskupa Felińskiego, ażeby z wygnania odwołał żałobę. Arcybiskup oparł się tym naciskom i gorąco pochwalał tę demonstrację. Odmówił zrzeczenia się godności arcybiskupiej. Po 20 latach Arcybiskup wygnaniec powracał do Galicji, gdyż "Priwislińskij Kraj" był dla Niego na zawsze za życia zamknięty. Powracał do kraju niezłomny kapłan i bohater narodowy, świątobliwy Mąż Boży. Na wygnaniu Arcybiskup Feliński zaskarbił sobie łaski miejscowego ludu, gdzie go powszechnie szanowano.
        W dniu 15 marca 1883 roku osobiście arcybiskup tułacz złożył rezygnację na ręce papieża Leona XIII z funkcji arcybiskupa warszawskiego. Został on mianowany arcybiskupem tytularnym Tarsus. Ostatnie zaś lata 1883 - 1895 spędził na własne życzenie jako duszpasterz wiejski w Dźwiniaczce koło Zaleszczyk. Wszędzie był witany jako bohater narodowy. W tym czasie praca dla bliźnich i pisanie Pamiętników wypełniało jego dni. Przeżyte wygnanie, cierpienia i nieustanna praca dla bliźnich wyczerpała siły Arcypasterza. Otóż przez te 12 lat pobytu w Dźwiniaczce - niedaleko Chocimia i okopów Świętej Trójcy, Arcybiskup oddawał się nie tylko duszpasterstwu, szczególną opieką otoczył dzieci i młodzież, którą kształcił na własny koszt, a zdolniejszych kierował do zawodu. Znajdował również czas na pisanie książek, organizacje misji i rekolekcji oraz głoszenie kazań. Świętobliwe jego życie i nauki podawane w sposób prosty i przekonujący ściągały do Dźwiniaczki tłumy wiernych Polaków i Rusinów. Krzewił wzajemną miłość i zachęcał ich do jedności. Postać jego tchnęła wielką prostotą, pokorą i dobrocią, a miłość do Chrystusa i Ojczyzny była heroiczna. W Dźwiniaczce, podobnie jak w Jarosławiu przybywali po poradę duchową i pomoc katolicy i prawosławni, każdy w potrzebie. W dniu 17 września 1895 roku w pałacu arcybiskupim w Krakowie przekroczył próg wieczności arcybiskup Feliński, tułacz, wygnaniec, szczery patriota i mąż Boży. Zgodnie z wolą zmarłego ciało jego zostało pochowane w Dźwiniaczce, wśród których pracował ostatnie 12 lat swego utrudzonego życia. W Krakowie odbył się imponujący pogrzeb Arcybiskupa, który zamienił się w manifestację narodową. Na czele pochodu kroczyli powstańcy styczniowi, oddając hołd swemu dawnemu politycznemu przeciwnikowi.
        Przez 25 lat do Dźwiniaczki nieprzerwanie pielgrzymowały tłumy wiernych ze wszystkich zaborów i Rosji, gdzie doznawano wiele łask. Dopiero w 1921 roku doczesne szczątki Felińskiego sprowadzono do Warszawy, by spoczęły na wieczność w podziemiach katedry św. Jana. Tu zas w Warszawie odbył sie królewski pogrzeb Arcybiskupa Felińskiego, z udziałem nie przeliczonych tłumów z Warszawy i całej odrodzonej Polski, Nuncjusza Apolstolskiego i całego Episkopatu Polskiego, Prezydenta i Rządu Polskiego, wszystkich akredytowanych ambasadorów. Doprawdy stanęła Warszawa i Polska cała. Tak oto doceniono wysiłek wielkiego Arcybiskupa, męczennika za wiarę i Polskę, symbol godności narodu. Arcybiskup Feliński słusznie pisał, że przelane morze krwi polskiej z nawiązką zmyło grzech ojców, polegający na odwiecznym gnębieniu ludu rolniczego trudu, kolaborowaniu z obcymi, bogaceniu się ponad miarę i  rozwiązłości życia, życia jakby Boga nie było. Gdy zaś nasilały się represje, krwawe i masowe, już nie tylko z powodu manifestacji - nie wahał się publicznie piętnować władze carskie zastosowanie  przemocy i gwałtów, w końcu czynnie włączył się do ruchu patriotycznego biorąc osobiście udział w protestacyjnych manifestacjach kościelnych, które poruszyły całym krajem; głos Arcybiskupa hamujący zaborcę w jego rozmiarze krzywd i cierpień zadawanych Polakom, głos wzywający do walki za Polskę wolną i nie zależną stawał się dźwiękiem dzwonów kościelnych, który płynął na skrzydłach pieśni błagalnych z Warszawy do całego zgnębionego kraju. Nastrój ogółu przechodził w ekstazę i żądzę poświęcenia się dla cierpiącej Matki Ojczyzny. A mimo to, przez pewien czas za sprawą caratu i swoich był nie zrozumiany przez swoich i z tego powodu znosił wiele przykrości. Często go nadal nie rozumiano, szydzono zeń, rozsiewano plotki i oszczerstwa. Droga życia arcybiskupa Felińskiego, to droga Wielkiego Piątku. To on pierwszy uczył Polaków, że cud nas nie wybawi z niewoli ciała, a łaska Boża nie zstąpi i nie da nam siły do wyzwolenia ducha naszego z więzów złych, jeżeli sami z całą gorliwością do pracy się nie weźmiemy. Uczył on także, że tylko wszyscy synowie polscy, ratować mają swą Matkę dręczoną i katowaną na wszystkie sposoby. Tylko Polska niepodległa zdolna będzie przez łaskę Bożą zajaśnieć przed światem i dać przykład innym narodom jak żyć godnie w prawdzie, miłości, wolności i sprawiedliwości. Lud polski nigdy nie skalał się zbrodnią ciemięstwa, lub upodlenia innych ludów, zbrodnią wyzyskiwania ich dla dogodzenia swej dumie, łakomstwu i rozpuście. Konspiracyjny Narodowy  Rząd  Powstańczy to Symbol narodu polskiego, a głos jego to głos ludu męczeńskiego. Według Felińskiego kto głos ten rozumiał i słuchał go, ten był Polakiem, znał Polskę i Polska też go znała. Tylko takiemu, pozdrowienie i braterstwo,ężycie wieczne. Podobną ocenę rządu narodowego zawarł Józef Piłsudski w swych licznych pracach o Powstaniu Styczniowym. Obok Arcybiskupa Felińskiego w podziemiach katedry warszawskiej, przez pewien czas spoczywał kardynał Wyszyński, dzięki któremu w 1965 roku rozpoczęto przygotowanie do procesu beatyfikacyjnego Felińskiego. W uzasadnieniu decyzji kardynał Wyszyński podkreślił wielkie zasługi arcybiskupa położone dla Kościoła i narodu w okresie najtrudniejszym dla Polski, jego ofiarną pomoc jaką niósł ludziom prześladowanym i skazanym na zsyłkę, jego znaną powszechnie wielką filantropię, poświęcenie dla chorych i wierność dla Chrystusa oraz Ojczyzny.
 Kim zatem był arcybiskup Zygmunt Szczęsny Feliński? Był postacią formatu europejskiego, człowiekiem wszechstronnie wykształconym i niezwykle zdyscyplinowanym. Podjął się wykonania misji niewykonalnej wobec złowrogiej i szatańskiej polityki caratu skierowanej przeciwko narodowi i kościołowi, nie zrozumieniu swoich. Wydaje się, że obok słusznie wyniesionego na ołtarze przez Jana Pawła II - Arcybiskupa Felińskiego jak słusznie podkreślili kardynał Wyszyński / 03.08.1901 - 28.05.1981 r. /; wierny biograf Felińskiego ks. prof. dr hab. Arcybiskup Michał Godlewski / 21.10.1872 - 20.05.1956 r ./; ks. prof. dr Arcybiskup Cieplak / 17.08.1857 - 17.02.1926 r ./, sławny kardynał, męczennik za wiarę Mieczysław Halka - Leduchowski / 29.10.1822 - 22.07.1902 r. /  i Romuald Traugutt / 16.01.1826 - 1864 r. /, zasługują na wyniesienie na ołtarze także przez polskiego papieża Jana Pawła II, wyżej wymienieni. Błogosławiony abp. Feliński jest kolejnym męczennikiem za wiarę, opiekunem powstańców styczniowych i apostołem Rosji i Ukrainy. Kto tego nie rozumie, ten nie rozumie polityki komunistów wobec Kościoła i narodu, która była tożsama z polityką carską. Niechże zatem ten szkic posłuży młodemu pokoleniu do zapoznania się z życiem wielkiego Arcybiskupa, patrona Powstania Styczniowego, obok brata Alberta i ojca Rafała Kalinowskiego -  dodajmy, powstania które było najdłuższe w dziejach narodu polskiego ii najkrwawsze. Ilekroć patrzyło się na arcybiskupa Felińskiego, to zawsze podziwiało się Jego głęboka ufność, kwitnącą spokojem, do kierowniczej dłoni Boga, który rządzi narodami i ludźmi. I chociaż ponosił różne klęski i doświadczył nie mało, i chociaż próbowano wymazać Jego imię z ziemi żyjących - On jednak przetrwał, przetrwała Jego głęboka wiara i ufność w Opatrzność Bożą. Cechowała Go ogromna wewnętrzna subtelność i delikatność połączona z wybitną wrażliwością. Stale przebaczał swoim wrogą i prześladowcą, zło dobrem zwyciężając. Nic też dziwnego, że spodobało się Bogu nie tylko obdarzyć Go władzą pasterską w swoim Kościele, ale też Go w tej władzy doświadczyć. I to spotkanie władzy i krzyża, to chyba to, co najgłębiej charakteryzuje życie zmarłego Błogosławionego Arcybiskupa Felińskiego. Jest On jednym z najtragiczniejszych i najwybitniejszych biskupów polskich na przestrzeni jej dziejów. Trzeba nam się modlić o Jego rychłą kanonizację. Dla Polski, dla nas i dla tych co przyjdą po nas. Stanowi, i stanowić On będzie nie wyczerpane źródło inspiracji bycia Polakiem i katolikiem. A zatem dramat Arcybiskupa Felińskiego jak to podkreślił Jan Paweł II, był dramatem Polski rozebranej, zniewolonej, zgnębionej i osamotnionej. Czyż my o tym pamiętamy? Mam nadzieje - nie mam pewności. A szkoda. Ostatnio Arcybiskup Błogosławiony Feliński został kanonizowany. Wielkie to wyróżnienie do Polski, dar na trudne czasy, przez które przechodzimy skutkiem niekompetencji rządzących, dla których Polska to jedynie parawan walki o
własny interes.

                                               dr Jan Kot

20 czerwca 2009   Dodaj komentarz

Roman Pasternak „Prądnicki”

Roman Pasternak „Prądnicki”


    W dorobek studziewięcioletniego ruchu ludowego znaczący wkład  wniósł  Roman Pasternak "Prądnicki" ze Sułoszowy.
Urodził się w dniu 3 lutego 1908 roku w Sułoszowie w rodzinie chłopskiej w czasie ożywionej budzicielsko - organicznej działalności Józefa Ostachowskiego, póżniejszego pierwszego wicemarszałek Sejmu RP, który tu założył Spółdzielnię "Promyk", czytelnię i kasę Stefczyka. Roman Pasternak po ukończeniu  rocznej Rolniczej Szkoły w Trzyciążu w 1931 roku wstąpił do koła ZMW RP "Wici", aby już w 1932 roku zostać jego prezesem oraz członkiem prężnie działającego koła SL w Sułoszowie. Jego bezkompromisowość w walce z sanacyjną przemocą, młodzieńczy entuzjazm, wierność ożywczej linii wiciowej zmaterializowanej w słynnym wciąż aktualnym programie agrarystycznym zaowocowała wybraniem go w 1935 roku na Zjeździe powiatowym SL w Łobzowie, w skład Zarząd Powiatowego SL w Olkuszu. W tymże roku dzięki jego wysiłkowi i rosnącemu autorytetowi, nieskazitelnego charakterowi i czystym rękom, olkuski ZP SL uroczyście rozwinął sztandar. A było to osiągnięcie nie małe, zważywszy na trwające strajki chłopskie i restrykcyjną antychłopską politykę sanacji wobec wsi, wiciarzy i ludowców zmierzającą pod nieobecność Wincentego Witosa do rozbicia SL i Wici, pomniejszenia ich znaczenia i siły, bądź też ich podporządkowania i wykorzystania do wytłumienia antysanacyjnych nastrojów wsi. Roman Pasternak wcześniej zetknął się z Ignacym Solarzem i jego Uniwersytetem w Szycach, brał udział w organizowanych dyskusjach i spotkaniach. Toteż bliskimi stały się mu poglądy Solarzów oraz droga prezentowana przez nich w postaci agrarystycznych, ewolucyjnych przemian na wsi polskiej. Pasternak w całości podzielał agrarystyczną drogę rozwoju Polski i co więcej znał osobiście i przyjaźnił się z jej twórcami, a to: Stanisławem Miłkowskim, Stanisławem Mierzwą i prof. Stanisławem Kotem.
        Czesław Poniecki lider ludowców kieleckich doceniając zdolności organizacyjne, bezkompromisowość, bezinteresowność, ideowość i ofiarność młodego Pasternaka na wsi olkuskiej w 1933 roku z polecenia Rataja i Mikołajczyka mianował go pełnomocnikiem d/s organizowania strajku chłopskiego na wsi olkuskiej. I z tego trudnego zadania Roman Pasternak wywiązał się znakomicie, zaś chłopi olkuscy w 1938 roku powierzyli mu funkcję prezesa ZP SL w Olkuszu, który godnie ich reprezentował na Nadzwyczajnym Kongresie SL odbytym w Warszawie w 1938 roku. Tam też operatywny Roman Pasternak nawiązał ścisły kontakt z Ratajem, Mikołajczykiem, Kamińskim, Mierzwą i Miłkowskim. Ich zaś uwagi i przemyślenia, dyskusję kongresową oraz jej uchwałę Roman Pasternak przeniósł na wieś olkuską. Odbył dziesiątki spotkań i za to oraz bojkot wyborów parlamentarnych władze sanacyjne wytoczyły mu proces przez Sądem Grodzkim w Pilicy, zaś granatowa policja stale inwigilowała go jako osobnika "wyjątkowo niebezpiecznego dla władzy, zręcznego agitatora i wywrotowca". W tym okresie czasu jego najbliższymi współpracownikami byli: Józef Barczyk, Józef Strzelecki, Stanisław Mirek, Jan Ferdek, Kotnis, Wróbel i Myszor. Znał go cały  olkuski terenowy aktyw ludowców, cenił i szanował.
        Zbliżająca się wojna, niezłomna wola Wincentego Witosa obrony kraju i wyciszenia radykalnych nastrojów wsi polskiej, wzmogła determinację narodu walki, trwania i przetrwania. W dniu 9 sierpnia 1939 roku odręcznym pismem Wincenty Witos wezwał Romana Pasternaka do Krakowa, gdzie w poufnej i wielogodzinnej rozmowie złożył mu informację o stanie organizacyjnym i nastrojach ludowców oraz nakaz Pasternakowi zakonspirować po dwóch  ludzi z tych wsi gdzie brak było kół SL oraz utworzyć konspiracyjną bazę punktów kontaktowych, zdolną do działalności podziemnego ruchu ludowego. Podczas zaś Zjazdu Wojewódzkiego w Kielcach Wincenty Witos ponownie odbył poufną rozmowę z Pasternakiem w obecności Stanisława Mierzwy i polecił mu przygotowanie olkuskiego ruchu ludowego do konspiracyjnych działań. I z tego niełatwego zadania Roman Pasternak w całości wywiązał się o czym powiadomił osobiście Witosa i Mierzwę. Już te fakty dowodzą o wyjątkowości Romana Pasternaka wśród ludowców olkuskich oraz przekonują iż był on najbliższym współpracownikiem Witosa, Mierzwy i Solarza. A było to osiągnięcie nie małe zważywszy na wyjątkową nieufność wspomnianych przywódców oraz wysokie wymogi stawiane przez nich swym współpracownikom. W taki oto sposób wieś olkuska była przygotowana do konspiracji na czas okupacji. Tak oto młody Pasternak stał się bliskim, zaufanym współpracownikiem Witosa i Mierzwy. W maju 1940 roku Franciszek Kamiński osobiście przybył do Romana Pasternaka do Sułoszowy, odebrał od niego przysięgę i polecił mu zorganizowanie trójki powiatowej SL Roch na b. powiat olkuski, a także rozpoczęcie tworzenia trójek gminnych i wiejskich SL Roch. Z obowiązku kronikarskiego dodajmy, że w jesieni 1940 roku powstała trójka polityczna SL Roch b. powiatu olkuskiego. Wiosną zaś 1941 roku w obecności komendanta okręgu kielecko - rodomskiego SL Roch Stanisława Jagiełły i Czesława Ponieckiego przewodniczącego trójki SL Roch okręgu kieleckiego wybrano na przewodniczącego trójki powiatowej SL Roch w Olkuszu wybitnego przedwojennego działacza posła Józefa Kotnisa "Pazura", zaś zastępcą jego został Roman Pasternak. Po bestialskim mordzie dokonanym na Kotnisie przez hitlerowców w Wolbromiu 1943 roku na czele trójki politycznej SL Rocha na b. pow. olkuski stanął Roman Pasternak, który funkcję tę pełnił aż do wyzwolenia. Jako przywódca polityczny walnie przyczynił się do odtworzenia przedwojennej struktury organizacyjnej ruchu ludowego w  rozdartym przez okupanta powiecie olkuskim, utworzenia i rozrostu oddziałów partyzanckich, prowadzenia tajnego nauczania i sprawnie działających bechowskich konspiracyjnych szkół oficerskich i podoficerskich. A był to okres wyjątkowo trudny, zważywszy na fakt rozczłonkowania powiatu olkuskiego. Toteż ten nieodrodny chłopski przywódca o rodowodzie wiciowo - ludowym, dzięki niekwestionowanemu autorytetowi, nieposzlakowanej opinii i kryształowym charakterze - uczynił z rozdartego powiatu olkuskiego sprawny bastion walki z okupantem. Właściwie też ułożył stosunki z organizacjami i formacjami działającymi na tym terenie. W sprawach zasadniczych był nieustępliwy, zawsze jednak dopuszczał możliwość dyskusji. Wszystko to znalazło uznanie wśród innych opcji politycznych, w swoich oraz KG BCh, która nadała mu stopień porucznika oraz uhonorowała krzyżami Walecznych i Złotym Krzyżem Zasługi z Mieczami. Jego zaś szczegółowe konspiracyjne poczynania omówiłem w szkicu poświęconemu podobwodowi "Szarańcza". Dodam, że jego najbliższymi współpracownikami z okresu okupacji byli: Józef Kotnis, Józef Ostachowski, Stanisław Myszor, Wróbel, Józef Barczyk i Józef Strzelecki, którzy nie tylko że wspierali Pasternaka, ale także byli kierowani przez niego na newralgiczne funkcje w konspiracyjnym Rochu. Miejmy świadomość, że bez Romana Pasternaka nie mogła być podjęta żadna konstruktywna decyzja w podziemiu olkuskim. Z czasem wspomagał Romana Pasternaka także młody Zdzisław Oleksiewicz "Dunaj".
        W dniu 17 lutego 1945 roku Roman Pasternak wspólnie z oddziałami radzieckimi i bechowcami wyzwolił ziemię sułoszowską oraz rozpoczął działalność polityczną ruchu ludowego na terenie powiatu olkuskiego. Z chwilą powołania przez Witosa i Mikołaczyka PSL Roman Pasternak ujawnił konspiracyjne SL Roch i przeszedł z nim do PSL. W ten oto sposób stanął na czele olkuskiego PSL oraz wszedł w skład rady naczelnej PSL - u. Na przewodniczącego PRN desygnował Józefa Strzeleckiego, a sam wszedł w skład PRN - u. Jego entuz
jam do pokojowej pracy został jednak zahamowany przez władze komunistyczne, które wzmogły represje na PSL, jego działaczy i Romana Pasternaka osobiście. Stał się ostrożny, nieufny, choć jak zawsze prostolinijny i prawdomówny. Szczególnie boleśnie przeżył śmierć Witosa, którego był uczniem i najbliższym współpracownikiem. Z tego okresu datuje się bliska jego współpraca z Mikołajczykiem, Kamińskim,  Mierzwą i Kabatem. Wziął udział w I Kongresie PSL odbytym w Warszawie w dniach 17-21 stycznia 1946 roku. W okresie od lutego 1945 roku aż do pażdziernika 1946 roku Roman Pasternak był aż 17 razy aresztowany przez UB, a także dziesiątki razy zatrzymywany. Stale też był inwigilowany przez UB i SB, aż do ostatnich chwil życia. Nigdy jednak nie odważono się postawić go w stan oskarżenia. Nikogo Roman Pasternak nie oskarżył oraz nikomu nie ujawnił konspiracyjnego archiwum SL Roch, o którego tak władzom chodziło. Jego życie to jedno pasmo walki, cierpień, udręk i zelżywości jaką zgotowała mu "władza ludowa" za jego upór w walce o prawdę i sprawiedliwość dla ludu rolniczego trudu, za wierność witosowsko - mikołajczykowskiej linii Stronnictwa hołdującej zasadom: solidaryzmu społecznego a nie walki klas, ewolucyjnej drodze rozwoju Polski, a nie bałamutnemu rewolucyjnemu szlaństwu, chrześcijańskiej tożsamości narodu opartej o prawdę, miłość, sprawiedliwość, wolność. Po zmianach dokonanych w październiku 1956 roku Roman Pasternak stanął na czele PK ZSL w Olkuszu, zaś Roman Gesing dokooptował go w skład Prez. WK ZSL w Krakowie. I znów niezrażony i niepomny doznanych krzywd włączył się w nurt po październikowej odwilży, dążąc do naprawy krzywd braci chłopskiej, współpartnerstwa koalicjantów, "jak równy z równym, wolny z wolnym". Wspierał ZMW, spółdzielczość wiejską i wszelkie inicjatywy zmierzające do postępu cywilizacyjnego wsi olkuskiej. W sposób stanowczy domagał się likwidacji rolniczych spółdzielni produkcyjnych, obowiązkowych dostaw oraz uszanowania, docenienia i obsłużenia ojcowego zagonu i chłopa polskiego. Znów pielgrzymuje po wsiach i miasteczkach ziemi olkuskiej, umacniając brać chłopską w dochowaniu wierności Polsce i wszystko co ją stanowi. Jego dewizą życiową była ofiarna służba "Ojczyźnie, wsi i samemu sobie". Stał się rzecznikiem pełnego upodmiotowienia chłopów. Jego entuzjastyczne wystąpienia znajdowały żywy oddźwięk w chłopskich sercach i umysłach, co nie uszło uwadze władz i SB. Na skutek donosów, monitów i fabrykowanych dowodów ten wielki przywódca zmuszony zostaje do rezygnacji z funkcji prezesa, rzekomo na zły stan jego zdrowia. Roman Pasternak pozbawiony możliwości bezpośredniego oddziaływania na chłopów, skazany przez władzę na zapomnienie i wyniszczenie, uhonorowany licznymi odznaczeniami państwowo - bojowymi, coraz bardziej zapada na zdrowiu. A mimo to nadal jest inwigilowany i dręczony przez SB. Takie oto były metody działania UB i SB wobec przywódców ruchu ludowego i patriotów polskich. W tym okresie czasu Roman Pasternak wielokrotnie prostował pokrętne przedstawienie dziejów ruchu ludowego przez karierowiczów, którzy nie tylko że fałszowali historię ruch ludowego, ale co gorsza wyolbrzymiali bądź też pomijali niektóre jej fragmenty. Sam zresztą pozostawił pamiętniki i wspomnienia, z których wynika prawdziwy obraz czasów i zdarzeń, które były bliskie Romanowi Pasternakowi. Spisał je mieszkający w okresie okupacji w domu Romana Pasternaka Zdziesław Oleksiewicz, dając prawdziwy obraz tamtych czasów w swoich wspomnieniach. Również Józef Barczyk w swych wspomnieniach utrwalił pamięć i osiągnięcia wielkiego sułoszowskiego przywódcy ruchu ludowego. Szczególnie wysoko cenili Pasternaka: Mierzwa, Kabat i Kamiński.
        W dniu 11 października 1977 roku nasz bohater umiera. Jego śmierć napełnia smutkiem rzesze ludowców i chłopów polskich, żołnierzy BCh. Toteż jego manifestacyjny pogrzeb był mu nagrodą i ostrzeżeniem dla władzy, że kroczy zgubną drogą. Spoczął wśród  swoich współbraci, na cmentarzu parafialnym w Sułoszowie. W pogrzebie wziął udział Stanisław Mierzwa, Kabat, Brożek i wielu innych wybitnych działaczy ludowych oraz żołnierzy BCh. Pozostała tam do dziś wdzięczna i serdeczna pamięć, oraz duma ludowców sułoszowskich  z dokonań swego niekwestionowanego obrońcy - ojca, brata i przyjaciela, niezłomnego bohatera czasu wojny i pokoju. I jeszcze jedno, rodzi się pytanie, kim był Roman Pasternak? Był wodzem ludu rolniczego trudu Ziemi Olkuskiej. Był także wybitnym, samorodnym działaczem ludowo - samorządowym, patriotą, trybunem ludu, ofiarą sanacyjno - stalinowskich prześladowań, nieustraszonym obrońcą wsi polskiej, ojcowego zagonu i rodzimej kultury oraz rzecznikiem prawdy, miłości, wolności i sprawiedliwości. Zdecydowanym przeciwnikiem obcej przemocy i komunizmu, arogancji, niekompetencji, przesądu, fałszu i obłudy. Wszystko to upoważnia mnie do stwierdzenia, że nasz bohater zajął poczesne miejsce wśród przywódców stuletniego ruchu ludowego. Działał, walczył i cierpiał, ale nie uległ. Jego za grobem dopiero dziś zwycięstwo.
    Ostatnio społeczność Sułoszowy ufundowała okazałą tablicę poświęconą Romanowi Pasternakowi, którą zamieszczono na frontonie budynku Urzędu Gminy oraz nadano strażnicy jego imię.

                                                             Dr Jan Kot

20 czerwca 2009   Dodaj komentarz

Przepisy na dobrą kawę






PRZEPISY NA DOBRĄ KAWĘ



Kawa á la Wenus

Składniki:
• ajerkoniak, wg uznania
• goździk
• żółtko
• cukier
• gorąca kawa

Filiżankę w połowie napelnić ajerkoniakiem i w połowie gorącą kawą. Dodać cukier do smaku oraz żółtko i dokładnie wymieszać. Pić gorące.


Kawa po kubańsku

Składniki:
• 2 łyżeczki zmielonej kawy
• goździk
• szczypta cynamonu
• szczypta cukru
• 250 ml wody

Do tygielka wsypać kawę, dodać szczyptę cukru, cynamonu i goździka, wlać trochę zimnej wody i utrzeć, dolać zimnej wody do pełna, wstawić na mały ogień, ogrzewać (spienić, ale nie doprowadzić do wrzenia), następnie odstawić i powtórzyć ogrzewanie dwa razy. Po kilku minutach przelać kawę przez sitko i podawać w filiżankach.



Kawa po jawajsku

Składniki:
• 2 łyżeczki zmielonej kawy
• 1/2 łyżeczki gorzkiego kakao
• 250 ml wody

Do tygielka wsypać kawę i kakao, dolać nieco zimnej wody, utrzeć, zalać do pełna zimną wodą, wstawić na mały ogień, ogrzewać (spienić, ale nie doprowadzić do wrzenia), następnie odstawić i powtórzyć ogrzewanie dwa razy. Przelać kawę przez sitko i podawać w filiżankach.



Kawa rumowa

Składniki:
• 200 ml mocnej, gorącej kawy
• 2 łyżeczki cukru
• 50 ml rumu
• bita śmietana

Cukier połączyć z rumem, zalać kawę i wymieszać, na koniec udekorować bitą śmietaną.



Kawa karaibska

Składniki:
• szczypta cynamonu
• 120 ml gorącej kawy
• bita śmietana
• 30 ml mleka
• 45 ml rumu
• 1 łyżeczka cukru

Połączyć najpierw rum z cukrem w szklance, a następnie dodać kawę i mleko. Udekorować bitą śmietana i cynamonem.



Kawa hawajska

Składniki:
• 30 ml rumu Malibu
• 150 ml gorącej kawy
• bita śmietana

Wlać rum do szklanki, dopełnić kawą i udekorować bitą śmietaną.



Bailey's coffee

Składniki:
• 45 ml Bailey's Irish Cream
• 150 ml mocnej, gorącej kawy
• bita śmietana

Wlać krem do filiżanki, dodać kawę. Na wierzch ułożyć bitą śmietanę.



Kawa meksykańska

Składniki:
• 60 ml tequili
• 120 ml gorącej, mocnej kawy
• łyżeczka gęstego syropu czekoladowego

Składniki wymieszać i podawać w niskiej, grubej szklance.



Kawa Amaretto

Składniki:
• 40 ml amaretto
• 150 ml gorącej, mocnej kawy
• bita śmietana

Amaretto wlać do szklanki, dolać kawy, podawać przybrane bitą śmietaną.



Kawa cynamonowa

Do parzenia kawy dodajemy cynamon (płaskie pół łyżeczki na dwie filiżanki w przypadku używania ekspresu ciśnieniowego. Kawa ma wspaniały zapach i smak cynamonu. Można ją podać z bitą śmietaną lub jako latte czyli do szklanego naczynia wlać ciepłe mleko (1/2 objętości), następnie delikatnie wlać kawę, aby utworzyły się dwie warstwy. Na wierzch położyć piankę z mleka.



Kawa z imbirem

Składniki:
• 2 filiżanki kawy
• 2 łyżeczki miodu
• 2-3 szczypty imbiru
• mleko lub bita śmietana

Miód utrzeć z imbirem i zalać kawą. Podawać z bitą śmietaną lub ubitym mlekiem.



Kawa mrożona

Składniki:
• 2 jaja
• 2 żołtka
• 15 dag cukru
• 1/2 l mleka
• wanilia
• 1 łyżka kawy

Sporządzić masę mleczno-jajeczną, jak do lodów. Przed zamrożeniem połączyć z mocnym naparem kawy. Zamrozić, ubijać mikserem kilkanaście sekund i znowu zamrozić. Masa powinna być półpłynna. Podawać w szklankach lub filiżankach, napełniając do 3/4 wysokości. Przybrać bitą śmietaną


Kawa z kardamonem

Kardamon rozbijamy w moździerzu - dokłasnie, jak najdrobniej. Uzyskany w ten sposób proszek wsypujemy do sitka z kawą w przypadku parzenia kawy w ekspresie ciśnieniowym, lub bezpośrednio do filiżanki - jeśli robimy typową, zalewaną polską wersję kawy. Kardamon dodaje kawie wyjątkowego aromatu.
(Warto również szczyptę lub dwie tej przyprawy wsypać do pojemnika ze zmieloną kawą. Przejmuje ona wtedy niesamowity aromat kardamonu. Zbyt wiele tej przyprawy psuje smak. - przyp. Kurisuthara)


Cafe á la Pompadur (6 filizanek)

• 10 dag gorzkiej czekolady
• 1/8 l bitej śmietany
• 1 l mocnej, gorącej kawy
• cynamon
• gałka muszkatałowa

Czekoladę rozpuścić na parze, wymieszać ze śmietaną. Mieszaninę rozdzielić do filiżanek, zalać gorącą kawą. Posypać cynamonem i szczyptą utartej gałki.



Kawa po cesarsku

• 1 żółtko
• 1 łyżka miodu
• 2 łyżki koniaku
• 2 łyżki słodkiej śmietanki

Wszystko zmiksować i zalać mocną, goracą kawą.



Irish Coffee

• 1 łyżka cukru
• 4 łyżki whisky
• 2 łyżki bitej śmietany

Cukier przesmażyć - zrobić karmel, zalać whisky, wymieszać, przelać do filiżanki, zalać gorącą, mocną kawą, wymieszać i przykryć bitą śmietaną.

20 czerwca 2009   Dodaj komentarz

ciasta,ciasteczka

Ciasteczka
Składniki:
4 jajka
20dag płatków owsianych
1 szklanka cukru
15 dag migdałów [posiekanych]
15 dag moreli
15 dag rodzynek

Przygotowanie:
1. Płatki owsiane uprażyć i ostudzić.
2. Pól szklanki cukru z żółtkami przeobrazić w gesty kogel-mogel
3. Białka ubić na pianę, dodać cukier i znowu ubić.
4. Wszystko wymieszać razem z bakaliami.
5. Piec 40min w temp. 150 stopni

20 czerwca 2009   Dodaj komentarz
< 1 2 ... 54 55 56 57 58 ... 74 75 >
Jurand | Blogi